środa, 30 lipca 2008

Rzecz o zmysłach...

Wychodząc naprzeciw wypowiedzi prof. Siemienieckiego, która padła 11 czerwca na zorganizowanym przez KRRiTV "Forum Edukacji Medialnej", a z której wynika, iż jeśli chodzi o edukację medialną w Polsce nie powinniśmy (my? - edukatorzy, informatycy, bibliotekarze?) wzorować się na zagranicznych programach tylko przystosować ją do naszego, tradycyjnego systemu edukacyjnego, podtrzymuję tezę, że pojęcie edukacji medialnej staje się krzywdzące dla pierwotnej idei rozwijania medialnych kompetencji odbiorców (od razu przypomina mi się pierwsza lekcja informatyki i ustne tłumaczenie nauczyciela różnicy pomiędzy pojedynczym a podwójnym kliknięciem myszki...)
Inne pojęcie: media wisdom brzmi z kolei dumnie ale niesie ze sobą bagaż zdobytych w tym obszarze doświadczeń i tylko w takich krajach jak Holandia można sobie pozwolić na jego używanie, bo długi czas wdrażania programów edukacyjnych z użyciem nowych mediów zrobił swoje...
Myśląc o przyszłości trzeba zacząć dyskutować o medialnym zmyśle, który będzie działał automatycznie w percepcji medialnych przekazów, a będzie działał dlatego, że wzrosną kompetencję medialne odbiorców bynajmniej nie z powodu przekonania, że agresywne treści w telewizji wpływają na wzrost negatywnych zachowań u dzieci, ale dlatego iż widzowie poznają reguły, zasady, które stosuje się przy produkcji mediów i sami będą wiedzieli jak tworzyć przekaz...na tym powinna edukacja medialna polegać
Mediolokacja będzie zatem o kształtowaniu medialnego zmysłu, o robieniu filmów, o medialnej wiosce, która póki co w głowie, o fantastycznych interaktywnych projektach edukacyjnych, które gdzie niegdzie w Polsce już się pojawiają, o filmowych pasjach i zmontowanych pomysłach na udoskonalenie medialnego zmysłu, który pomoże omijać przeszkody i pułapki...