czwartek, 19 lutego 2009

Warsztaty na gorąco


W poniedziałek i wtorek odbyły się pierwsze interaktywne warsztaty w Muzeum Historii Fotografii dla grup młodszych (9-13) i starszych (15-18). Oto i wstępne spontaniczne wnioski w oczekiwaniu na fotograficzną dokumentację:

- miejsce okazało się strzałem w dziesiątkę - zwłaszcza dla grupy starszej/popołudniowej: na zewnątrz ciemno, w Muzeum cisza i punktowe światło w salach, Autochromy bez dziennego światła wydawały się bardziej wyraziste ( i od razu pierwszy odnośnik do standardów cyfrowego postrzegania kolorów przez dzieci - jeden z uczestników rozglądając się po ekspozycji - dla niewtajemniczonych napiszę, że Autochromy to pierwsze kolorowe fotografie - stwierdził: "ale te zdjęcia nie są kolorowe"!)

- w młodszej grupie zdecydowanie bardziej niż w starszej dało się zaobserwować większy rozdźwięk w zakresie umiejętności skojarzeniowych, wrażliwości emocjonalnej i spostrzegawczości uczestników, trudny orzech do zgryzienia na raz następny pod kątem ujednolicenia stopnia trudności przekazywanych treści

- spojrzenie na fotografie i film przez pryzmat wykorzystania ich do czegoś celowego jest dla większości dzieciaków nowością, kolejny dowód na potrzebę edukacji medialnej, chociażby po to by zminimalizować schemat: nakręćmy jakiś filmik, tylko zróbmy to po coś ale po co?

- najpiękniejsza konfrontacja z tym co dzieciaki myślą o emocjach, sposobach ich wyrażania i roli jaką pełnią w naszym postrzeganiu pojawiła się w trakcie gry interaktywnej (młodzież miała za zadanie wybrać i sfotografować Autochromy na ekspozycji, które mówią im o pewnych emocjach, albo je przedstawiają a potem pozostałe osoby zgadywały jakie emocje są tematem wybranych zdjęć - kompletny rozjazd już na poziomie radości-smutku, a dodam że na tablicy były rozpisane emocje do wyboru;
materiał audiowizualny jest idealny do pracy z tym tematem bo żadne dziecko (chyba że bardziej refleksyjne albo myślące o byciu psychologiem;) nie lubi bądź nie potrafi o nich po prostu mówić,

- techniczne opanowanie sprzętu bardzo rożne, były osoby bardzo zaawansowane ale też takie z niezłym sprzętem ale nie wgłębiające się zbytnio w jego możliwości, czyli uczestnicy pt. po prostu robię zdjęcia,

- to co najbardziej motywuje dzieciaki to gra i wyzwania, a już poszukiwanie zdjęć na podstawie zagadki/metafory strasznie mobilizowało (nauka na następny raz - dla młodszych grup łatwiejsze zagadki:)

- o ile bycie fotografem w tej rzeczywistości jest prostsze o tyle model to już nie taka wdzięczna rola, trzeba się poddać, posłuchać kogoś innego, zaprezentować w śmielszy sposób - jeszcze jeden pretekst i potwierdzenie, że praca z mediami zachęca do aktywności te dzieciaki, które przez większą część zajęć są wycofane

- cieszy zainteresowanie rodziców, dopytywali o kolejne inicjatywy.

Zawsze miałam przekonanie, że tego typu warsztaty są dokładnie w połowie drogi między psychologią i mediami, ale nie przypuszczałam, że te sfery aż tak się będą przenikać, że media w prosty sposób uruchamiają rzeczy, o których na tzw. normalnych zajęciach z psychologiem dzieciaki nie mówią w sposób tak otwarty, refleksyjnie oceniając swoje "oko".
Wyostrzenie zmysłu obserwacji i praca na sobie z pozycji fotografa i modela daje uczestnikom wiele do myślenia, a mnie wciąż zaskakuje potencjał tych zajęć:) (ciągle nie w pełni wykorzystany).

1 komentarz:

Paweł Fortuna pisze...

Brawo! Świetnie! Doskonale! Zapisuj jak najdokładniej co i jak się dzieje. Bądź Korczakiem i Piagetem jednocześnie. Rób dokumentację. Potem wyjdzie ksiażka z takimi case study - np. "Edukacja medialna w prakyce"