czwartek, 10 grudnia 2009

Jak się bać to tam gdzie trzeba


Jeśli już jesteśmy w temacie braku litości dla widza to warto wspomnieć o jeszcze jednym ważnym reżyserze, który kocha Polskę, zwłaszcza Łódź, a od niedawna także Katowice. Generalnie kocha polskie industrialne przestrzenie:)

W ramach śląskiego festiwalu Ars Cameralis, który zakończył się 30 listopada David Lynch przyjechał do Katowic zainaugurować w Rondzie Sztuki swoją wystawę fotografii i litografii. Tłum napierał a Lynch otwierał. Na wystawie, która potrwa do 5 stycznia można także obejrzeć kilka jego etiud. Dla tych, którzy przyjadą samochodem: jak na etiudy przystało są krótkie, a więc nie będzie skutków ubocznych w postaci długotrwałego pomieszania zmysłów i spokojnie w drodze powrotnej można prowadzić. Wystawa jest obszerna i długo można cieszyć się wędrówką po tajemniczych zakamarkach, jak powiedziałaby współczesna młodzież "zrytego" umysłu Lyncha. Są kobiety, są fabryki, jest Freud. Skrótem wprost z Allegro: gorąco polecam.

Na tym jednak nie koniec. Uwagę przykuwa zrealizowany równolegle z wystawą Lyncha projekt Hotel Landszaft, którego autorami są artyści, wywodzący się ze środowiska katowickiej ASP, zafascynowani filmami reżysera. Projekt to kilka tajemniczych pomieszczeń, pokoi hotelowych: mrocznych i dwuznacznych. Dużo tam odniesień do snów, halucynacji, skrywanych obsesji i nakładających się rzeczywistości. Nie można być pewnym co kryje się za kolejną czerwoną kotarą. Poza tym ciągle towarzyszy nam wrażenie, że ktoś nas obserwuje...

W jednym z pomieszczeń wirtualnie spotykamy się z agentem Cooperem w słynnym Czerwonym Pokoju z "Miasteczka Twin Peaks" (dla każdego kto uwielbia ten serial to nie będzie zwykła instalacja), a w innym np. możemy wysłuchać charakterystycznego muzycznego motywu z tegoż serialu w wykonaniu orkiestry górniczej! Brzmi fantastycznie i jeszcze bardziej niepokojąco. Gratuluje pomysłu i wykonania.
Lynch też zwiedzał pokoje. Ciekawe czy się bał? Pewnie nie, za dużo ludzi deptało mu po piętach:)

Brak komentarzy: