piątek, 25 grudnia 2009

Naprawianie świata


W ramach ucieczki od przedświątecznej paranoi należało zaszyć się w jakimś wyludnionym miejscu z czymś, co poprawiłoby humor, a jednocześnie nie byłoby obrazem o kłopotach z pamięcią starszego Pana z siwą brodą albo o niedysponowanych reniferach. Najbardziej pustym miejscem na dwa dni przed Świętami okazało się kino studyjne. Z kolei dwaj Panowie czyli Andy Bichlbaum i Mike Bonanno, popularni i znani choć nie zawsze rozpoznawani Yes-meni oraz efekty ich błyskotliwie prowokujących działań pokazane w dokumencie: "The Yes-man fix the world" zdecydowanie nastroiły mnie pozytywnie:)

Ich pełne humoru i szczerości, szyte grubymi nićmi eksperymenty mają na celu ośmieszyć przedsiębiorców, zwrócić uwagę ludzi na efekty funkcjonowania wolnego rynku i globalizacyjne teorie spiskowe, które mają się dobrze. Otóż ci aktywiści zakładają fikcyjne strony internetowe podszywając się pod wielkie firmy jako ich przedstawiciele, czekają na zaproszenia na branżowe konferencje, po czym gdy je otrzymują (najczęściej to tylko kwestia czasu:) przedstawiają na nich produkt lub idee, która obnaża w pełni prawdziwe motywy przedsiębiorców. Wystąpienia te zamiast wzbudzać niesmak w odbiorcach i bunt wobec traktowania ich jak pozbawionych pierwiastka humanizmu zarządców, kończą się najczęściej wymianą wizytówek:) Bynajmniej nie z powodu poczucia humoru i zdrowego dystansu do siebie samych przedsiębiorców.
Główny cel Yes-menów to chęć naprawiania świata. Wysoka poprzeczka, jak sami zainteresowani zdrowo przyznają nie do przeskoczenia dla dwóch aktywistów. Wszystkie ich projekty, przygotowywane z precyzją i wyjątkową pomysłowością mają zwrócić uwagę ludzi na problemy, najczęściej zamiatane pod dywan przez wielkie koncerny jako "uboczne" skutki wolnego rynku. Swoją przewrotnością i inteligencją Yes-meni zmuszają innych do myślenia.

Jedną z ich najbardziej spektakularnych akcji było podszycie się pod wielki koncern chemiczny, który "zasłynął" ze spowodowania środowiskowej katastrofy w jednym z indyjskich miast, gdzie mieściły się ich fabryki. Teren do tej pory (2008r) nie został oczyszczony, czego efektem jest oczywiście postępujące skażenie regionu i wzrastająca liczba zachorowań jego mieszkańców. Panowie w obliczu zbliżającej się 20-tej rocznicy tej katastrofy otrzymali na swoją fikcyjną rzecz jasna stronę maila od CNN, które poprosiło ich o wywiad i publiczny komentarz. Oczywiście ku zdumieniu CNN Yes-meni jako przedstawiciele firmy zgodzili się i w studiu telewizyjnym przed 300-milionową nieświadomą niczego publicznością wzięli odpowiedzialność za skutki katastrofy, ogłaszając chęć wypłacenia przez koncern 12 milionów dolarów odszkodowania oraz obiecując oczyszczenie terenu. Zdumienie wszystkich było oczywiste, akcje firmy gwałtowanie spadły. Oczywiście do wieczora sprawa się wyjaśniła, ale efekt w postaci przypomnienia wszystkim o tej katastrofie i potrzebach mieszkańców przyległych do fabryki terenów został osiągnięty.

Yes-meni są także autorami ciekawego pomysłu, przy realizacji którego pomogło im wielu ochotników. Wydrukowali i rozdawali bezpłatne egzemplarze New York Timesa, datowanego na pół roku do przodu, obwieszczając w tym numerze same dobre nowiny np. koniec wojny w Iraku. Wydrukowali taką gazetę, którą każdy chciałby przeczytać:) Gazetę z dobrymi wiadomościami.
O innych spektakularnych działaniach Yes-menów można dowiedzieć się z nagrodzonego na wielu festiwalach filmu, oddającego w pełni nie tylko cele akcji ale i charakter, przewrotność oraz inteligencję tych Panów. Tak w kontekście Życzeń już zdecydowanie Noworocznych pomyślałam, że fantastycznie by było, gdyby każdy w przyszłym roku mógł sobie przeczytać taką gazetę z pozytywnymi informacjami. Albo jeszcze lepiej i mniej naiwnie, żeby każdy mógł na początku roku napisać sobie taki mini-scenariusz własnych pozytywnych działań na korzyść swoją i innych, a na koniec roku zobaczyć film o efektach osobistego "naprawiania świata". Tego Wszystkim życzę:) Pytanie tylko, czy każdy taki film byłby pozytywny?

Brak komentarzy: